Pierwsza | Poprzednia | 1 | 2 | Następna | Ostatnia

Od 22 kwietnia można oglądać na kanałach TVN, Polsatu i Discovery najnowszą kampanię reklamową Coca-Coli pod hasłem „Ruch to radość”, która potrwa do połowy maja.
Coca-Cola w ten sposób chce zachęcić Polaków do wprowadzenia większej porcji ruchu w codziennym życiu nie tylko w postaci regularnego uprawiania sportu, ale również w formie drobnych, codziennych aktywności takich jak np. radosny taniec w domu, wspólne spacery, zabawy z najbliższymi i przyjaciółmi, oraz prace w domu i ogrodzie.

– Od początku swojej działalności w Polsce Coca-Cola bardzo konsekwentnie wspiera oraz promuje sport wśród Polaków, a szczególnie wśród młodzieży – podkreśla Tomir Kaczmarek, dyrektor marketingu w Coca-Cola Poland Services. – Uważamy, że regularna aktywność fizyczna zapewnia nam wszystkim nie tylko zdrowie, ale również poprawia samopoczucie, pozwala dbać o właściwą wagę, sprawia dużo radości i buduje poczucie wspólnoty – dodaje.

Coca-Cola, organizująca od piętnastu lat jeden z największych i najstarszych w Polsce turniejów piłki nożnej dla młodzieży – Coca-Cola Cup, rozpoczyna kampanię promującą aktywność fizyczną jako ważny element bilansowania energii oraz źródło radości.

Niemiecka grupa BSH przejęła kontrolę nad znanym polskim producentem sprzętu AGD i zapowiada milionowe inwestycje. Co ważne, marka Zelmer ma zostać zachowana
Spółka poinformowała o kupieniu w wezwaniu 14,8 mln akcji Zelmera po 40 zł za sztukę. To stanowi 98 proc. wszystkich akcji rzeszowskiej spółki. W sumie koncern BSH wydał 594 mln zł na akcje Zelmera i zamierza skupić pozostałe 2 proc., tak by wycofać firmę z giełdy.

Co ważne, nowy właściciel zapowiada, że Zelmer będzie nadal produkował pod własną marką. Nic nie powinno zmienić się też w bieżącej działalności zakładu i pracy dla 1,4 tys. osób. „Zmiana właściciela Zelmera nie będzie miała bezpośredniego wpływu na bieżącą działalność, strukturę i plany dotyczące zakładów BSH w Łodzi i innych miejscach, gdzie dziś funkcjonują fabryki koncernu.

Źródło: wyborcza.biz

Żywiec znana marka piwa odświeża swój wizerunek.

Wprowadza na rynek nowe opakowania oraz identyfikację wizualną, którą wkrótce będzie można zobaczyć na sklepowych półkach.

Zmiany spowodowane są nie tylko odświeżeniem marki, ale jak twierdzą eksperci marka Żywiec ma poważny problem wizerunkowy. Żywiec skupił się i skoncentrował wszelkie swoje działania na dojrzałej grupie docelowej, co spowodowało odwrócenie się od młodszych grup.

Koncern zmianę tłumaczy: „zmianą pozycjonowania produktu oraz intensyfikacją działań kierowanych do grupy konsumentów z przedziału wiekowego 25–35 lat”.

W czasie, kiedy działania Żywca były skierowane do dojrzałej grupy docelowej, konkurencja marki zagarnęła skojarzenia zarezerwowane wcześniej dla Żywca: synonimem popularnego polskiego piwa na grilla stało się Tyskie, a pierwszym skojarzeniem z piątkowym wypadem na imprezę – Lech.

Jeden z największych kryzysów wizerunkowych w branży medialnej trwa. Powstanie NC+ wywołało niemal siedmiokrotny wzrost liczby negatywnie nastawionych do łączących się platform – wynika z analizy firmy Replise Poland.
Skutkiem wprowadzenia nowej oferty był spadek negatywnych komentarzy na temat NC+. Dane z 15 kwietnia wskazują, że dyskusja w internecie wokół fuzji platform obrała bardziej pozytywny kierunek – twierdzą analitycy firmy Replise Poland zajmującej się badaniem wizerunku w mediach społecznościowych, na blogach i forach. Dodają jednak, że wobec ogromu krytyki, jakiej klienci poddali NC+ w ciągu trzech ostatnich tygodni, ten jeden dzień nie ma większego znaczenia. Nie wiadomo również, czy zmiana nastawienia jest trwała.

Początek problemów

Problemy łączących się Cyfry+ oraz N zaczęły się 21 marca, z chwilą ogłoszenia nowej wspólnej oferty N i Cyfry+. NC+, która na starcie miała łącznie 2,5 mln abonentów, walczy na już nasyconym rynku telewizji płatnej, co oznacza, że może rosnąć wyłącznie kosztem lidera rynku, czyli Cyfrowego Polsatu. Po prezentacji nowej oferty analitycy stwierdzili, że sukcesem będzie nie tyle zdobycie nowych, ile utrzymanie dotychczasowych abonentów. A ci ostatni nie zostawili na propozycjach zarządu NC+ suchej nitki: krytykowali nie tylko wysokie – ich zdaniem – ceny, ale również automatyczne przenoszenie abonentów Cyfry+ i N do NC+. Z badania Replise wynika, że przed fuzją obie platformy były postrzegane na forach i w mediach społecznościowych neutralnie bądź pozytywnie. Jednak połączenie zmieniło nastawienie diametralnie. „Niemal siedmiokrotnie wzrosła liczba osób negatywnie nastawionych względem ofert i zarządu, w porównaniu z okresem sprzed fuzji, czyli 1 stycznia – 20 marca tego roku. W przypadku blogów liczba negatywnych i krytycznych wzmianek wzrosła trzykrotnie” – czytamy w opracowaniu Replise Polska. Co ciekawe, najwięcej pozytywnych wzmianek po fuzji opublikowano za pośrednictwem Twittera, ale i tak było ich mniej ich przed nią.

AntyNC+ walczy z platformą

Kryzys osiągnął apogeum w drugim tygodniu, czyli między 25 a 31 marca. Jego epicentrum była strona AntyNC+, którą założył Dawid Zieliński, student dziennikarstwa i oburzony klient N (pakiet „Telewizja na kartę”). W kolejnym tygodniu aktywność oburzonych spadła z powodu świąt wielkanocnych, ale to, co się pojawiało w sieci, nie było dla NC+ miłe. Odejście odpowiedzialnej za marketing Beaty Mońki z zarządu NC+ oraz list prezesa platformy nic nie dały. Dopiero po zmianie oferty i oficjalnych przeprosinach w najpopularniejszych dziennikach w Polsce nastąpił spadek negatywnych i krytycznych wzmianek o niemal 20 pkt proc. „Pojawiło się też dwukrotnie mniej wzmianek neutralnych. Niemal jedna trzecia wzmianek była w pozytywnym tonie – jest to najwyższa wartość procentowa od momentu przeprowadzenia fuzji” – piszą analitycy Replise Poland i zaznaczają, że początkowy entuzjazm szybko opadł, gdy abonenci porównali oferty i uznali, że różnica w stosunku do niewiele wcześniej oferowanych im pakietów jest niewielka. Stanowiska dyskutujących się spolaryzowały i spadła liczba neutralnych wypowiedzi, jednak wzrosła liczba osób zadowolonych.

Dyskusja na temat fuzji platform odbywała się przede wszystkim w mediach społecznościowych. Na serwisy informacyjne w sieci przypadło zaledwie 15 proc. wzmianek, podczas gdy prawie 80 proc. opinii w tej sprawie opublikowano na Facebooku i Twitterze. Wśród najbardziej popularnych źródeł informacji w sieci znalazły się Onet, Wirtualna Polska, Interia, WirtualneMedia.pl, Press.pl, GazetaPrawna.pl oraz Wyborcza.biz.

Źródło: wyborcza.biz/biznes

Będący w poważnych problemach finansowych LOT chce zebrać świeżą gotówkę i przyciągnąć pasażerów do swoich samolotów. Od środy do piątku zaoferuje ćwierć miliona biletów na sezon letni nawet o połowę taniej
Promocja dotyczy wszystkich 45 kierunków będących w siatce LOT. Loty do Europy będą w promocji kosztowały od 444 zł w obie strony, a loty dalekiego zasięgu (Nowy Jork, Chicago, Toronto i Pekin) od 1784 zł w obie strony. Bilety muszą być kupione między 6 a 8 marca, a podróż musi się odbyć pomiędzy 15 kwietnia a 27 października.

W Eurolocie (który w 62,1 proc. należy do Skarbu Państwa, a w 37,9 proc. do LOT) kupując bilety od 6 do 8 marca będziemy mogli polecieć od 15 kwietnia do 26 października za 149 zł w jedną stronę na trasach Warszawa – Gdańsk, Katowice, Kraków, Poznań, Rzeszów, Szczecin, Wrocław i Bydgoszcz. Promocja obejmuje też rejsy na linii Kraków – Gdańsk oraz loty z Warszawy do nadbałtyckiego Heringsdorfu i z powrotem. Przedstawiciele Eurolot zapewniają, że pula dostępnych biletów za 149 zł jest „ogromna” i „wystarczy dla wszystkich”. Wcześniej ceny w Eurolocie np. na trasie Warszawa-Gdańsk zaczynały się od około 254 zł w jedną stronę. Dla porównania przejazd pociągiem TLK z Warszawy do Gdańska w II klasie kosztuje 67 zł. Podróż trwa jednak w najlepszym wypadku blisko 5 godzin.

LOT zaczyna zwalniać

Eurolot wprowadzając nową ofertę próbuje „testować” rynek. Polaków bowiem do taniego latania po kraju zachęcił w zeszłym roku przewoźnik OLT Express. Od wiosny do lata 2012 roku oferował on loty krajowe za 99 zł. Było to jednak zdecydowanie za mało, by pokryć koszty przewoźnika. W lipcu OLT zbankrutował.

LOT walczy o to by, nie podzielić losu OLT. Wczoraj ruszył termin, w którym władze Polskich Linii Lotniczych LOT mogą dokonywać zwolnień grupowych w firmie. – Czekamy na zgodę rady nadzorczej. Gdy ją otrzymamy, zostanie opublikowany regulamin zwolnień i osoby do zwolnienia będą typowane przez kierowników – tłumaczy Marek Kłuciński, rzecznik LOT. Wiadomo, że zwolnienia grupowe obejmą 230 osób, dodatkowe 130 pracowników odejdzie dobrowolnie. Ale to dopiero początek zwolnień. Na razie nie obejmą one pilotów i stewardes. Ich liczba ma być dostosowana później do zmian w siatce połączeń.

Władze państwowego przewoźnika lotniczego z nowym prezesem Sebastianem Mikoszem na czele mają do 20 marca opracować program restrukturyzacji przewoźnika i przekazać go do resortu skarbu państwa. Program oprócz zwolnień może polegać także m.in. na redukcji nierentownych połączeń, renegocjacji niekorzystnych umów handlowych czy rezygnacji z niektórych typów samolotów. W zeszłym roku przewoźnik miał 157,1 mln zł straty netto (dane przed audytem). By ratować LOT przed bankructwem w grudniu resort skarbu pożyczył mu 400 mln zł. Cały wniosek o pomoc publiczną skierowany do Komisji Europejskiej opiewa na miliard złotych. Tylko, że LOT na pomoc nie dostał jeszcze oficjalnej zgody z Brukseli.

I szuka szybkich pieniędzy

– Jesteśmy w niskim sezonie. Jedną z najważniejszych rzeczy jest ratowanie płynności, by przygotować się do lata – mówił w lutym podczas posiedzenia sejmowej komisji skarbu prezes LOT Sebastian Mikosz. To właśnie w lecie przewoźnicy lotniczy zbierają żniwo i zarabiają pieniądze na utrzymanie podczas chudych miesięcy zimowych.

Sebastian Mikosz zapowiedział, że chce wzmocnić obszar sprzedaży w LOT i wprowadzić lepsze zarządzanie ceną biletów. W ostatnich miesiącach wzrosła konkurencja dla LOT na jego głównym lotnisku – warszawskim porcie im. Chopina. Problemy z pasem startowym na lotnisku w Modlinie sprawiły, że z lotniska im. Chopina latają obecnie tani przewoźnicy: Ryanair i Wizz Air. W ostatnich miesiącach do Warszawy weszli też dwaj giganci: Qatar Airways i Emirates oferujący niedrogie przeloty do Azji (z przesiadką w Doha lub Dubaju). To konkurencja dla lotowskiego połączenia do Pekinu. Jakby tego było mało niskimi cenami biletów do Ameryki Północnej kuszą różne linie europejskie np. KLM.

By utrzymać pozycję na rynku LOT musi działać agresywniej. To dlatego we współpracy z Eurolotem wprowadza w tym tygodniu nową promocję. Dzięki niej przewoźnik może upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony powinien zebrać trochę świeżej gotówki od osób planujących podróże z wyprzedzeniem. Z drugiej może pokazać się pasażerom z lepszej strony. Bo w ostatnich miesiącach nieustannie słychać było tylko informacje o kłopotach finansowych narodowego przewoźnika.

źródło http://wyborcza.pl

Jeszcze do niedawna Kodak był jednym z największych koncernów na świecie. Z 85-proc. udziałem w rynku sprzętu fotograficznego i 90-proc. w rynku filmów panował niepodzielnie przez lata. W styczniu 2012 r., po 131 latach funkcjonowania, Kodak ogłosił bankructwo.

Nokia, założona w drugiej połowie XIX wieku, stała się liderem rynku telefonów komórkowych pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Z udziałem rynkowym na poziomie prawie 40 proc. (2008 r.) w rynku telefonów komórkowych nie miała sobie równych. Jednocześnie, jak się podaje, generowała ok. 20 proc. całego eksportu Finlandii. Dzisiaj Nokia przegrywa na rynku smartfonów z Apple’em czy Samsungiem. Sprzedaż w II kw. 2012 r. spadła o 20 proc., a strata netto wyniosła prawie 1,5 mld euro. W efekcie spada cena akcji i obniżane są ratingi kredytowe. Prowadzi to do kłopotów finansowych, a analitycy zastanawiają się, kiedy ten jeszcze do niedawna potentat ogłosi kapitulację.

Przykładów, takich jak Kodak i Nokia, jest wiele. Dowodzą one, że we współczesnym, tak szybko zmieniającym się środowisku biznesowym to nie skala i siła zasobów mają decydujące znaczenie, lecz zdolność przystosowania. Kodak zbankrutował, bo przegrał wojnę z aparatami cyfrowymi. Stało się to mimo że to Kodak w drugiej połowie lat 70. wymyślił aparat cyfrowy – produkt, który stał się dla niego śmiercionośny. Podobna sytuacja dotyczy Nokii. To właśnie ten fiński koncern jako pierwszy wskazał na potrzebę wprowadzenia internetu do telefonów komórkowych. To Nokia wymyśliła ekran dotykowy. Obie te technologie (internet i ekran dotykowy) są podstawą produktu, który zastępuje tradycyjne telefony komórkowe. Jednak ani Kodak, ani Nokia, mimo że byli twórcami nowych technologii, nie byli w stanie zrozumieć i przewidzieć zmian zachodzących na rynku, co więcej, zareagować na nie i zmienić sposób swojego działania. Sytuację słusznie podsumował w 2011 r. nowo powołany prezes Nokii (Stephen Elop) w liście do pracowników „… zostaliśmy z tyłu, przegapiliśmy trendy, straciliśmy czas…”.

Z drugiej strony można podawać przykłady firm, które dzięki zdolności przystosowania, dzięki umiejętności wyczuwania trendów rynkowych i przewidywania ich konsekwencji potrafią przetrwać i odnosić sukces. Spektakularność sukcesu Facebooka sprawia, że przykład ten staje się po prostu nudny. Facebook zyskał ponad miliard użytkowników w ciągu 8 lat. Żadna firma nie zdobyła takiej rzeszy klientów i to w tak krótkim czasie. Znacznie ciekawszym przykładem jest Nasza Klasa. Portal powstał w 2006 r. i w ciągu tego jednego roku zyskał w Polsce milion użytkowników, a pod koniec pierwszej dekady nowego millennium zgromadził już ok. 14 milionów zarejestrowanych kont. W tym samym okresie zaczynają się jednak kłopoty związane z wejściem FB na polski rynek. Nasza Klasa zaczyna przegrywać w konfrontacji z tym globalnym walcem, którego tempo rozwoju jednocześnie zadziwia i fascynuje. W 2010 r. Nasza Klasa, wtedy już NK.pl, uznaje, że przetrwanie jest uwarunkowane zdolnością przystosowania. Zmienia profil swojej działalności, jednocześnie dywersyfikując źródła przychodów, odchodzi od początkowej idei serwisu społecznościowego (ta kategoria jest już zarezerwowana dla Facebooka) na rzecz, jak się to obecnie określa, wielopoziomowej platformy komunikacji. Zmiana konceptu, koncentracja na mniej atrakcyjnej dla FB grupie docelowej oraz dywersyfikacja źródeł przychodów to fundamenty przetrwania i rozwoju NK.pl. W efekcie ten spisywany przez wielu na straty projekt internetowy wygenerował w 2011 r. jedne z najlepszych w historii wyniki finansowe. Taki rezultat to efekt podjęcia trudnych decyzji związanych z ewolucją i potrzebą dostosowania do nowych warunków działania. Przystosowanie i zdolność przewidywania przyszłości staje się więc, powtarzając za Darwinem, warunkiem przetrwania.

Aby marketing przyniósł oczekiwane efekty, musimy zidentyfikować klienta. Bez potencjalnych klientów funkcjonowanie firmy nie ma racji bytu.

W miarę, jak firma musi coraz ostrzej konkurować, a oferta innych firm jest coraz bardziej atrakcyjna, klienci żądają i oczekują coraz większych korzyści w zamian za tę samą ilość pieniędzy.

Wagę potrzeb klienta w prowadzeniu firmy trudno byłoby przecenić. Najlepszą reklamą jest i zawsze będzie reputacja i dobra rekomendacja dotychczasowych klientów. Zaś niezadowoleni klienci na pewno opowiedzą o swoich złych doświadczeniach rodzinie i znajomym, a oni przekażą wiadomość dalej.

Zarządzanie klientami zaczyna się od zarządzania i motywowania pracowników firmy. Usatysfakcjonowany i zmotywowany personel przenosi pozytywne emocje na klientów, którzy w dobrej atmosferze chętniej kupują, a potem opowiadają w swoim otoczeniu o pozytywnych doświadczeniach.

Klienci bywają uciążliwi, lecz bez nich nie możemy prowadzić firmy. Idąc klientom „na rękę”, zyskujemy w długim okresie czasu.

Marketing w małej firmie różni się od marketingu w dużym przedsiębiorstwie tym, że korporacje dysponują dużymi budżetami na reklamę i promocję, mogą pozwolić sobie na prowadzenie głośnych kampanii reklamowych, a także zasypywać potencjalnych klientów wysyłkami mailingowymi.

Natomiast kiedy prowadzimy małą firmę, musimy skutecznie identyfikować naszych potencjalnych klientów i docierać do nich, inwestując w promocję ograniczone środki i weryfikując na bieżąco skuteczność naszych działań, aby móc niezwłocznie przestać ponosić zbędne wydatki.

Mechanizmy reklamy są to działania, które mają zwrócić uwagę konsumenta na reklamowany produkt, usługę, markę. A co to takiego prowokacja? W słowniku języka polskiego prowokację określono jako działanie lub jego efekt mające na celu zaszokowanie kogoś, wywołanie w kimś jakichś emocji lub niekontrolowanych zachowań.
Konsumenci są zmęczeni nadmiarem reklam, dlatego producenci wykorzystują prowokację w promocji swoich produktów. Szokowanie i zaskakiwanie odbiorców jest jednym z elementów prowokacji. Nosi ono nazwę shockadvertisingu. Społeczeństwo uodparnia się na tradycyjną reklamę więc reklamodawcy wykorzystują w swoich działaniach inne metody, nierzadko kontrowersyjne. Prowokacja często powoduje zaciekłe dyskusje wśród jej odbiorców. Występuje również Read more »

Marketing szeptany stanowi nowoczesną formę przekazu informacji na temat nowej marki, produktu, usługi czy firmy. Jego zadaniem jest stworzenie sytuacji, która doprowadzi do tego, że klienci sami będą przekazywać sobie informacje na temat określonego produktu. Społeczeństwo jest już znudzone agresywną kampanią reklamową prowadzoną przez firmy, dlatego nie ma zaufania do tego sposobu dostarczania informacji. Ta forma reklamy polega na powstaniu dyskusji wśród dwóch lub więcej osób o danym produkcie bądź usłudze. Poza tym opinia osób znajomych, rodziny, przyjaciół jest niezastąpiona. Marketing szeptany stanowi także istotne źródło informacji dla producenta, który może dowiedzieć się w ten sposób, co konsumenci myślą na temat jego produktu czy też marki. Inicjując rozmowę z konsumentem, producent może dowiedzieć się co powinien zmienić lub ulepszyć w swojej ofercie.Read more »

Marka stanowi zestawienie elementów takich jak symbol, napis, nazwa, wzór, kompozycja kolorystyczna, itp., które mają na celu wyróżnienie określonego produktu od produktu konkurencyjnego. Dzięki marce konsumenci identyfikują dany wyrób i utożsamiają go z określoną firmą.

Elementy marki stanowią o wizerunku produktu. Szczególnie należy zwrócić uwagę na następujące elementy:

Read more »

Produkt dnia

Brelok, czyścik do ekranu, stojak na telefon

Brelok, czyścik do ekranu, stojak na telefon

Cena: 1,71 zł

Gifts and presents

Do poprawnego funkcjonowania ta strona wymaga Ciasteczek.