Pierwsza | Poprzednia | 1 | 2 | 3 | Następna | Ostatnia

Podczas wakacji Poczta Polska w 11 wyznaczonych placówkach pocztowych uruchomiła możliwość skorzystania z darmowego Wi-Fi oraz dostępu do e-wydań pięciu czasopism (Rzeczpospolita, Bloomberg Businessweek Polska, Sukces, Przekrój oraz Uważam Rze Historia). Aby korzystać z oferty prasowej, trzeba pobrać aplikację eKiosk Reader na swoje urządzenie przenośne.

Ponadto dla osób nie mających przy sobie urządzeń mobilnych dostępne będą dwa tablety firmy Samsung z zainstalowaną już aplikacją i dostępem do wymienionych gazet. Usługa będzie dostępna w najpopularniejszych miejscowościach turystycznych.

Jeśli pomysł się sprawdzi jest szansa, że może to zachęcić PP do oferowania Wi-Fi w większym zakresie, nie tylko w czasie wakacji 🙂

Wiele większych firm ma takie działy u siebie w firmie, ale bardziej dlatego, iż konkurencja również ma.
Problem polega na tym, iż te 2 działy nie współpracują ze sobą tylko każdy działa pojedynczo. W związku z tym, firma bardzo dużo traci, ponieważ nie ma spójnego przekazu skierowanego do klienta.

Jakby udało się połączyć efekt synergii reklamy oraz public relation to korzyści są zdecydowanie większe. Reklama w firmie polega na dotarciu do klienta poprzez wiele kanałów i wieloma narzędziami. Jeśli przekaz będzie spójny w mediach, w internecie (portale społecznościowe), na banerach, itp. to firma odniesie dużo większe korzyści.

Połączenie działań działu reklamy oraz PR opiera się na prostej zasadzie, że razem można zdziałać więcej. Kilka współpracujących ze sobą osób może wypracować lepsze pomysły niż każda z nich osobno, a kilka praktycznych rozwiązań zastosowanych łącznie może dać lepsze efekty niż wybranie tylko jednego z nich.

Przekaz reklamowy oraz informacyjny powinien być spójny, tzn. akcje public relations przyniosą lepsze skutki, jeśli będą szerzej omawiały problem, pomysł lub produkt przedstawiony w postaci reklamy, która z zasady jest formą krótszą.

Musimy pamiętać, iż jeden kanał dotarcia do klienta to za mało. Połączenie reklam z działaniami PR mogą przynieść efekty, które nie zawsze są oczywiste i mierzalne. Dodatkowo również zyskujemy budowanie wizerunku firmy na zewnątrz.

Według badań przeprowadzonych przez Samsung wynika, iż Polacy boją się być off-line. 64% badanych polaków udostępnia zrobione zdjęcia w Sieci w ciągu tygodnia od ich wykonania. 10% robi to w ciągu minuty, a co trzeci przyznaje, że motywacją do fotografowania jest chęć pokazania zdjęć w Internecie.

Badani przyznają, że odczuwają potrzebę pokazania swoich zdjęć w serwisach społecznościowych.

Celem badania, przeprowadzonym przez SAMSUNG, którym objęto 3 tys. osób, było rozpoznanie dominujących trendów w dziedzinie robienia i udostępniania zdjęć. Wyniki badania pokazują, że Polacy lubią dzielić się swoim życiem za pośrednictwem fotografii udostępnianych on-line.

Badanie te pokazały również, że ankietowani z grupy wiekowej 18–24 lata najczęściej fotografują siebie (31,3%).

Kobiety robią łącznie więcej autoportretów niż mężczyźni. Polki też blisko dwukrotnie częściej fotografują czworonogi (11%, 6%).

Tradycyjny sposób przechowywania zdjęć zadeklarował tylko co 3 ankietowany, a aż 63% respondentów woli przechowywać je na Facebooku.

Co ciekawe także osoby starsze z grupy powyżej 55 roku życia – na Facebooku swoje zdjęcia umieszcza prawie połowa (49%) ankietowanych z grupy powyżej 55 roku życia.

Część respondentów uważa, że przesyłanie zdjęć jest czynnością czasochłonną i skomplikowaną, w wyniku czego 22% fotografii nigdy nie trafia do Internetu.

Badanie, które objęło także Francję, Hiszpanię, Niemcy i Włochy, pokazało kilka różnic pomiędzy poszczególnymi krajami. Jedna z nich dotyczy pozy, jaką przyjmuje osoba fotografowana.

Co czwarty Francuz patrzy w obiektyw, puszczając oko. 27% Włochów przybiera pozę zwaną jazz hands (ręce uniesione i lekko zgięte, palce wyprostowane, dłonie zwrócone w stronę aparatu); 35% Polaków i 31% Niemców wskazuje palcem na obiektyw; 29% Hiszpanów wydyma usta, a 23% Brytyjczyków unosi w górę kciuk.

Pizzerie DaGrasso wprowadzają nową kampanię reklamową, której celem jest zwiększenie rozpoznawalności marki. Modyfikacji ulegną wystroje lokali, wprowadzone zostanie nowe logo. Jednolite kampanie marketingowe, podporządkowane hasłu „Dobrzy przyjaciele, dobra zabawa, pyszna pizza”, mają za zadanie utrwalić markę.

IBM zamierza otworzyć w w Katowicach centrum dostarczania usług. Na początku działalności czyli w sierpniu centrum, będzie zatrudniało 400 osób. Docelowo w 2015 roku będzie to 2 tys. osób – mówił na konferencji w Warszawie Ales Bartunek, dyrektor generalny IBM w Polsce i krajach bałtyckich. Nowe centrum będzie oferowało usługi IT dla klientów IBM na całym świecie.

To nie pierwsza inwestycja IBM w Polsce. Firma jest obecna w naszym kraju od ponad 20 lat. Obecnie ma m.in. centrum usługowe we Wrocławiu, laboratorium oprogramowania i centrum usług finansowo-księgowych w Krakowie i centrum kompetencyjno-wdrożeniowe w Gdańsku.

Przedstawiciele IBM chwalą studentów i absolwentów śląskich uczelni. Koncern obiecuje ścisłą współpracę ze śląskimi uczelniami wyższymi, m.in. Politechniką Śląską, Uniwersytetem Śląskim, Uniwersytetem Ekonomicznym czy Górnośląską Wyższą Szkołą Handlową. Studenci będą mogli np. liczyć na programy praktyk.

W dobie kryzysu takie informację są na wagę złota…

W dzisiejszych czasach bardzo dużo czasu spędzamy w pracy za biurkiem, często 10-12 godz. Mamy mało ruchu, świeżego powietrza a często i nasza dieta ma wiele do życzenia…

Firma Young Digital Planet wpadła na pomysł, aby pracownicy podczas pracy wychodzili na wspólny spacer.

Na pierwszy taki firmowy spacer pracownicy gdańskiej spółki Young Digital Planet wybrali się w połowie kwietnia. Pomysł sie bardzo spodobał i wpisał sie na stałe w plan pracy. Dwa razy w tygodniu we wtorki i czwartki, grupa ok. 20–30 osób wyrusza wczesnym popołudniem na półgodzinną przechadzkę. Jedni biorą kijki nordic walking, inni longboardy (dłuższa wersję popularnej deskorolki) albo rowery.

Pracownicy po takim spacerze wracają pełni energii do dalszej pracy.
Myślę że to wspaniały pomysł. Zachęcam inne firmy do wspólnych spacerów…

Europejscy giganci branży odzieżowej: szwedzki H&M oraz Inditex, właściciel marki Zara, ogłosili, że zamierzają podpisać porozumienie w sprawie poprawy warunków bezpieczeństwa w przemyśle tekstylnym w Bangladeszu. Zmiany te spowodowane są  tragiczną katastrofą w fabryce, która zabiła ponad tysiąc osób.

Porozumienie, które zainicjowały globalne federacje związków zawodowych IndustriALL i UNI Global Union, ma m.in. powołać niezależnego inspektora, odpowiedzialnego za „ustanowienie i wprowadzenie w życie programu wiarygodnej i efektywnej kontroli przeciwpożarowej”. Przewiduje też egzaminy ze znajomości norm i zasad bezpieczeństwa w budynkach fabryk odzieży.

Troska o pracownika, czy wizerunek?

Datę podpisania dokumentu wyznaczono na 15 maja. Nie przedstawiono jeszcze wszystkich sygnatariuszy. Oprócz Hennesa i Mauritza oraz Inditeksu wiadomo tylko o udziale amerykańskiego koncernu PVH (właściciela wielu marek, m.in. Tommy Hillfiger i Calvin Klein) oraz niemieckiego Tchibo.

H&M już od pięciu lat uczestniczy w programach poprawy bezpieczeństwa przeciwpożarowego w fabrykach odzieży w świecie. Inditex w 2007 roku przystąpił do międzynarodowego ramowego porozumienia poprawy warunków pracy i bezpieczeństwa w zakładach tekstylnych.

Obecne działanie obu firm to reakcja na katastrofę budowlaną z 24 kwietnia, kiedy na przedmieściu stolicy Bangladeszu zawalił się wieżowiec z pięcioma fabrykami odzieżowymi. W ruinach zginęło ponad 1,1 tysiąca ludzi.

Bangladesz jest drugim w świecie, po Chinach, eksporterem tekstyliów. Przemysł ten zatrudnia ponad 40 proc. siły roboczej w kraju i dostarcza 80 proc. całego banglijskiego eksportu.

Autor: mk/k / Źródło: PAP

Żywiec znana marka piwa odświeża swój wizerunek.

Wprowadza na rynek nowe opakowania oraz identyfikację wizualną, którą wkrótce będzie można zobaczyć na sklepowych półkach.

Zmiany spowodowane są nie tylko odświeżeniem marki, ale jak twierdzą eksperci marka Żywiec ma poważny problem wizerunkowy. Żywiec skupił się i skoncentrował wszelkie swoje działania na dojrzałej grupie docelowej, co spowodowało odwrócenie się od młodszych grup.

Koncern zmianę tłumaczy: „zmianą pozycjonowania produktu oraz intensyfikacją działań kierowanych do grupy konsumentów z przedziału wiekowego 25–35 lat”.

W czasie, kiedy działania Żywca były skierowane do dojrzałej grupy docelowej, konkurencja marki zagarnęła skojarzenia zarezerwowane wcześniej dla Żywca: synonimem popularnego polskiego piwa na grilla stało się Tyskie, a pierwszym skojarzeniem z piątkowym wypadem na imprezę – Lech.

Jeden z największych kryzysów wizerunkowych w branży medialnej trwa. Powstanie NC+ wywołało niemal siedmiokrotny wzrost liczby negatywnie nastawionych do łączących się platform – wynika z analizy firmy Replise Poland.
Skutkiem wprowadzenia nowej oferty był spadek negatywnych komentarzy na temat NC+. Dane z 15 kwietnia wskazują, że dyskusja w internecie wokół fuzji platform obrała bardziej pozytywny kierunek – twierdzą analitycy firmy Replise Poland zajmującej się badaniem wizerunku w mediach społecznościowych, na blogach i forach. Dodają jednak, że wobec ogromu krytyki, jakiej klienci poddali NC+ w ciągu trzech ostatnich tygodni, ten jeden dzień nie ma większego znaczenia. Nie wiadomo również, czy zmiana nastawienia jest trwała.

Początek problemów

Problemy łączących się Cyfry+ oraz N zaczęły się 21 marca, z chwilą ogłoszenia nowej wspólnej oferty N i Cyfry+. NC+, która na starcie miała łącznie 2,5 mln abonentów, walczy na już nasyconym rynku telewizji płatnej, co oznacza, że może rosnąć wyłącznie kosztem lidera rynku, czyli Cyfrowego Polsatu. Po prezentacji nowej oferty analitycy stwierdzili, że sukcesem będzie nie tyle zdobycie nowych, ile utrzymanie dotychczasowych abonentów. A ci ostatni nie zostawili na propozycjach zarządu NC+ suchej nitki: krytykowali nie tylko wysokie – ich zdaniem – ceny, ale również automatyczne przenoszenie abonentów Cyfry+ i N do NC+. Z badania Replise wynika, że przed fuzją obie platformy były postrzegane na forach i w mediach społecznościowych neutralnie bądź pozytywnie. Jednak połączenie zmieniło nastawienie diametralnie. „Niemal siedmiokrotnie wzrosła liczba osób negatywnie nastawionych względem ofert i zarządu, w porównaniu z okresem sprzed fuzji, czyli 1 stycznia – 20 marca tego roku. W przypadku blogów liczba negatywnych i krytycznych wzmianek wzrosła trzykrotnie” – czytamy w opracowaniu Replise Polska. Co ciekawe, najwięcej pozytywnych wzmianek po fuzji opublikowano za pośrednictwem Twittera, ale i tak było ich mniej ich przed nią.

AntyNC+ walczy z platformą

Kryzys osiągnął apogeum w drugim tygodniu, czyli między 25 a 31 marca. Jego epicentrum była strona AntyNC+, którą założył Dawid Zieliński, student dziennikarstwa i oburzony klient N (pakiet „Telewizja na kartę”). W kolejnym tygodniu aktywność oburzonych spadła z powodu świąt wielkanocnych, ale to, co się pojawiało w sieci, nie było dla NC+ miłe. Odejście odpowiedzialnej za marketing Beaty Mońki z zarządu NC+ oraz list prezesa platformy nic nie dały. Dopiero po zmianie oferty i oficjalnych przeprosinach w najpopularniejszych dziennikach w Polsce nastąpił spadek negatywnych i krytycznych wzmianek o niemal 20 pkt proc. „Pojawiło się też dwukrotnie mniej wzmianek neutralnych. Niemal jedna trzecia wzmianek była w pozytywnym tonie – jest to najwyższa wartość procentowa od momentu przeprowadzenia fuzji” – piszą analitycy Replise Poland i zaznaczają, że początkowy entuzjazm szybko opadł, gdy abonenci porównali oferty i uznali, że różnica w stosunku do niewiele wcześniej oferowanych im pakietów jest niewielka. Stanowiska dyskutujących się spolaryzowały i spadła liczba neutralnych wypowiedzi, jednak wzrosła liczba osób zadowolonych.

Dyskusja na temat fuzji platform odbywała się przede wszystkim w mediach społecznościowych. Na serwisy informacyjne w sieci przypadło zaledwie 15 proc. wzmianek, podczas gdy prawie 80 proc. opinii w tej sprawie opublikowano na Facebooku i Twitterze. Wśród najbardziej popularnych źródeł informacji w sieci znalazły się Onet, Wirtualna Polska, Interia, WirtualneMedia.pl, Press.pl, GazetaPrawna.pl oraz Wyborcza.biz.

Źródło: wyborcza.biz/biznes

Przyszłość fabryki Sharpa w Toruniu stanęła pod znakiem zapytania. Koncern rozważa sprzedaż lub zamknięcie zakładu produkującego telewizory LCD na potrzeby rynku europejskiego – podał serwis Marketwatch za japońską agencją Kyodo.
Według źródeł agencji japoński koncern sonduje fundusze inwestycyjne i innych wytwórców elektroniki użytkowej w sprawie kupna fabryki. Jednakże prowadzone rozmowy utknęły w martwym punkcie, dlatego koncern zastanawia się również nad zamknięciem toruńskich zakładów. Sharp, pozbywając się ich, chce poprawić zyskowność swojego segmentu produkującego telewizory.

Jeszcze w 2010 roku Sharp sprzedał na europejskim rynku 1,4 mln odbiorników. W ubiegłym roku było to o 400 tys. mniej. W związku z tym spadły wskaźniki operacyjne zakładu w Toruniu, który zaczął przynosić straty.

Fabryka Sharpa w podtoruńskim Ostaszewie powstała w 2007 roku kosztem 44 mln euro. W grudniu ubiegłego roku musiała zrezygnować z pomocy publicznej, którą otrzymywała w ramach działalności w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Nie była w stanie spełnić obietnic utrzymania określonego poziomu zatrudnienia. W styczniu spółka zapowiedziała zwolnienie 211 spośród 1052 pracowników.

Sharp od dłuższego czasu ma poważne kłopoty. W październiku japońskie banki dofinansowały go kwotą 4,4 mld dol. W grudniu pakiet udziałów przejął producent procesorów Qualcomm, a w marcu 3 proc. udziałów za kwotę 110 mln dol. przejął koreański Samsung.

Źródło http://wyborcza.biz/biznes

Produkt dnia

Frisbee

Frisbee

Cena: 2,69 zł

Gifts and presents

Do poprawnego funkcjonowania ta strona wymaga Ciasteczek.